Diemila.

Ludmila weszła do klasy zmazując z ręki ostatnią ściąge, taka genialna robi ją tylko po to żeby ją zmazać, uroczo. Chemia, chemia, chemia grrr! Jedyna chemia która obchodziła panne Parker to ta DIEMILOWATA. Wiadomo, póki co mamy Diemile a potem będzie beka. Ale nie ja wcale nie spojleruje! Za kogo wy mnie macie. Blondynka usiadła w drugiej ławce czekając na Tinke albo Natalke. Bo te dwie idiotki to jej idiotki które mają za nią chodzić! Bo ta jedna to asystentka a druga to Tini. I wow przychodzi Diego (Szalik się jara bo go kocha! <333)

Pan Mark sorry nie pamiętam nazwiska :c

Mark jak to Mark, uroczo przychodzi i wow. Oczywiście zaskoczenie ktoś z Fortisa chodzi na te lekcje i tym kimś jest MARK. I geniusz oczywiście ostatnia ławka daleko od biurka nauczycielki, no bo słyszał że to niezła pinda jest....

Federico
A ten kujon to tylko przyszedł siada w pierwszej ławce, kujon jeden. KUJON. Brak weny idę sie dusic.

Rafael wszedł do klasy, jak zwykle trzaskając drzwiami. Usiadł w ostatniej ławce, z łaską wypakował książki i omiótł chłodnym spojrzeniem wszystkich, dotąd obecnych. Wyciągnął sobie czystą kartkę i zaczął tam bazgrać jakieś słowa. Czy ja nie wspominałam, że uwielbia muzykę metalową? No właśnie, także tego, pisał sobie jakieś słowa.

Raf spojrzał w stronę dziewczyny i uniósł brew. Wkurzona mina, zadarty nos, zimny wzrok. Coś musiało być na rzeczy. Dlaczego by trochę nie podenerwować, żeby wzbudzić wybuch? Tak, tak, to dobry pomysł. Rafcio wziął swoją ulubioną gumkę-recepturkę i "pac" karteczka w ucho.

Cholera... Dwóch moich mężów w jednej klasie... NIE BĘDZIE ROZWODU!

Blondyna spojrzała na tego idiote który rozbił jej lusterko, po chwili oczywiście wróciła wzrokiem do swojego ukochanego (tymczasowego) i słuchała ładnie co chwile patrząc na drzwi czy przypadkowo nie wejdzie jej asystentka która ma przerobane. CIEKAWE GDZIE ONA JEST?  Chyba nie włóczy się z tą idiotką Fran? Chyba nie, bo jak ona ja złapie to będzie trageeejszyn. Bo Ludmila to taka wredna idiotka, która nie lubi gdy się ją olewa. Ale ja się jaram mam herbatke ;c taka ciepła. Cieszmy się mam 38 stopni goraczki i z wami gram. Jaka ja szalona. Lalalalalala, zaczynam gadac od rzeczy. Pomocy, szaleje. Jutro idę drugi raz do lekarza... Po antybiotyk. Ale nie nic, ja tylko nabijam linijki. Zaraz nam wylaczą forum pindy jedne ;-;

Charlotte Voltair napisał:

Nikt forum nie wyłączy, bo wtedy....lepiej nie wiedzieć, co wtedy, co nie zmienia faktu, że też mam herbatkę, jak chorobowo <3 <3
Charlie och wiem, że nienawidzi tego zdrobnienia westchnęła, opierając podbródek na dłoni. Nauczycielki nie było już od kilkunastu minut i chociaż innym to ewidentnie nie przeszkadzało, to Charlotte chciała dowiedzieć się czegoś ciekawego, lub wysadzić coś w powietrze. Tak, trzeba się  jakoś wyżyć.

Ale to zdrobnienie jest urocze! Czyli dlatego go nie znosi...NIE ZNA SIĘ. Wysadzanie powietrza rządzi, ja siedziałam na chemii kiedyś i pani "Jakieś pytania?" "KIEDY COŚ WYBUCHNIE?!" I cała klasa w śmiech, a największą atrakcją na tych lekcjach jest podpalanie magnezu...
Osobami których wcale nie obchodziło gdzie podziewa się nauczycielka były moje wszystkie postacie OPRÓCZ FEDE. Ale on się nie liczy. Mark leniwie oglądał strony książki, jakie te obrazki nudne!

Charlotte Voltair napisał:

W końcu Nixon weszła do sali, poprawiając swoje tlenione, blond włosy. Spokojnie, nikt nie powinien się zorientować, że przed chwilą nieco zasiedziałaś się w pokoju Armstronga....nikt.
Charlotte odetchnęła z ulgą. W końcu! Pierwsza lekcja chemii w Meridianie!
-Na stoliku macie plan, według którego macie postępować, wykonując eksperyment, który zaraz, uhm, wykonacie.-powiedziała, patrząc się na wszystkich wzrokiem pt."Nienawidzę was wszystkich i naprawdę nie mam ochoty prowadzić tej lekcji."-Dobierzcie się w pary z osobami, które siedzą za wami. I postarajcie się niczego nie wysadzić.
Charlotte z uśmiechem obróciła się w stronę osoby, która przez następne 40 minut miała wykonywać jej polecenia. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo osobą, która siedziała za nią był...no właśnie, był nią Mark.

Ty... Nie pisz mi tu takich rzeczy, bo Angie mnie zajebię! Weź, nasze plany dalej są aktualne. WIĘC BĘDZIE BEKA. Uwielbiam se robić beke z postaci i uwielbiam nabijać linijki, ALE TO NIC TO TYLKO SZALIK.
Mark westchnął szepcząc taki cicho 'o, nie', BO HELOŁ! Voltair jest straszna, wydaję się taka zimna i bez serca ale i tak rządzi. Miał pracować z tym kujonem? No fajnie, piąteczka gwarantowana. Ale jeśli przy okazji wkurzy tą dziewczynę... Będzie fajnie.

Charlotte Voltair napisał:

-Siadasz?-zapytała swoim casualowym, chłodnym tonem, biorąc torebkę z krzesła. Fantastycznie, trafił się jej ten "wyluzowany" snowboardzista, pupilek Armstronga.
ALE MAM POMYSŁA, MATKO, MATKO
MARK BĘDZIE SYNEM ARMSTRONGA, TYLKO ŻE NO...MATKA WYJECHAŁA DO AUSTRALIJSKIEGO BUSZU I JUŻ NIE WRÓCIŁA, CZY COŚ W TYM STYLU

TY BORZE GENIALNA! Oczywiście po mnie, bo jestem Twoją matką  KC KC KC KC. Mój mondry synek tak bardzo kreatywny.
Mark siada obok niej już planując jak ją wkurzy buhahahah. Nie nic, tak na prawdę to czyta to co niby mają zrobić. Znaczy ona zrobi a on się podpisze...